Nigdy nie wiem, po co jadę na Konferencję Bliskości. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo lubię te wyjazdy, cieszę się na te wszystkie spotkania, wystąpienia, atmosferę – ale siłą rzeczy jadąc tam, nie mogę wiedzieć, co będzie dla mnie najważniejsze, co sobie stamtąd zabiorę i będę nosić przez kolejny rok.
A zawsze coś zabieram. W tym roku taką perełką były dla mnie słowa Lawrence’a Cohena, autora „Rodzicielstwa przez zabawę” – książki, która zmieniła moje rodzicielstwo: “Przeciwieństwem zamartwiania się jest zaufanie”. Pięknie mi rezonują z tym, co odkryłam dosłownie kilka dni wcześniej – że gdybym jakkolwiek chciała określić rodzicielstwo, które praktykuję, które jest mi bliskie, byłoby to rodzicielstwo oparte na zaufaniu.
Zaufaniu do siebie, że jestem kompetentnym rodzicem, który działa najlepiej, jak w danym momencie potrafi – nawet, gdy popełniam błędy.
Zaufaniu do dziecka, że ma dobre intencje i chce budować, a nie niszczyć i rządzić.
I wreszcie – zaufaniu do całej naszej rodziny, że jest dobra taka, jaka jest, uważna na potrzeby wszystkich nas razem i każdego z osobna.
Zresztą, zaufanie było dla mnie myślą przewodnią całej Konferencji. Mówiła o nim Alicja Kost z Mataji w czasie swojej prezentacji o tym, jak merytorycznie rozmawiać o rodzicielstwie. Mataja to blog ekspercki, naukowy, bazujący głównie na wynikach badań, statystykach, szkiełku-oku; cała prezentacja zatem wokół nauki wytrwale krążyła – a mimo to w podsumowaniu nie zabrakło zaproszenia do tego, by ufać sobie samemu. Przede wszystkim.
O zaufaniu mówił też dr Gonzales – pediatra, autor książki “Moje dziecko nie chce jeść”.
Gonzales bardzo duży nacisk kładzie na zaufanie do dziecka – w tym tak delikatnym obszarze, jakim jest żywienie. Nie chce jeść – odpuść, zgłodnieje – da znać. Zaufaj i nie męcz, a jeśli chcesz zmieniać dziecku dietę, wyrzuć z domu to, czego mu dawać nie chcesz. I zaufaj 🙂
O zaufaniu, choć nie bezpośrednio, usłyszałam też podczas pięknego panelu z mocnym składem: Gosia Stańczyk, Agnieszka Stein, Monika Szczepanik , Marta Sikorska.
Bo głowę mam okrągłą po to, by myśl mogła zmienić kierunek (Monika, piękne!).
Bo zmiana jest możliwa tu i teraz, zawsze, w każdym momencie relacji.
No i w końcu – bo uwielbiam słuchać, gdy osoby, które mnie inspirują, mówią o sprawach, które odkryłam samodzielnie wcześniej – miód wylewa się na moją duszę litrami, gdy ktoś potwierdza to, co sobie gdzieś tam myślę i po cichu robię. To bardzo mnie umacnia w zaufaniu do siebie.
Teraz będzie moc podziękowań i serdeczności.
Poza przekonaniem o mocy zaufania przywiozłam też radość i wdzięczność płynącą ze spotkań. I niedosyt, że te spotkania w większości takie krótkie, przelotne, urwane – że chciałoby się więcej, dłużej i poważniej, że przelotne “Cześć, miło Cię widzieć” – nie wystarcza. Tu znów potrzeba zaufania, że kiedyś da się więcej 🙂
Bardzo się cieszę z poznania osób, które tworzą moją wirtualną wioskę rodziców: Moniki Szczepanik, Marty Sikorskiej, Oli z Róża Marzy, Emilii Góźdź.
Cieszę się z tych króciutkich spotkań z Wami – dziękuję za to, że podchodziliście się przywitać, że mogłam Was zobaczyć i poznać. Każde stwierdzenie, że czytacie i lubicie Dobrą Relację, że Wam pomaga w odkrywaniu swojego rodzicielstwa, jest dla mnie ogromnie ważne zwłaszcza wtedy, gdy jest mi trudno usiąść i coś napisać.
I na koniec, bardzo już prywatnie, ściskam raz jeszcze tych z Was, których miałam okazję poznać w tym roku podczas różnych warsztatów, które organizowaliście w swoich miastach. A zatem: Rzeszów, Łowicz, Białystok, Gniezno, a także spotkany niespodziewanie Toruń – uśmiecham się do Was szeroko 🙂
Aniu, Agato i Kamilo – wielkie dzięki dla Was za zaangażowanie, za nieustanne poszukiwania nowej, lepszej formy (pytania w formie karteczek do koszyka oraz przeplatanie paneli z wykładami i prezentacjami bardzo mi pomagały w tym roku zachować przytomność umysłu nawet w trudnych, poobiednich momentach). Oraz za to, że mimo zaaferowania organizacją, znalazłyście czas na kilka słów – czułam się zaopiekowana i dopieszczona ponad miarę 😉
Widząc, jak konferencja zmienia się z roku na rok, jestem ogromnie ciekawa przyszłorocznej.
I wiem, że nawet, gdy to wszystko, co tam słyszymy, jest znane, odkryte – to moc płynąca z przebywania z ludźmi, którzy bardzo podobnie podchodzą do rodzicielstwa, jest nie do przecenienia.
Chcę jeszcze znaleźć Małgosię
Musiał – to chyba zdanie, które wypowiadalam w ten weekend najczęściej. No i teraz mam pretekst, żeby szukać dalej 😉
Bardzo jest mi bliskie to, co piszesz z tym miodem. Nie na zasadzie „pff, ja to wszystko wiem”, ale właśnie „jest dobrze, mogę sobie ufać”.
Pozdrawiam Cię ciepło! Mam nadzieję do zobaczenia!
Anito, koniecznie – to, że nie doszło do naszego spotkania, jest moim ogromnym rozczarowaniem tegorocznej Konferencji, zatem – do nadrobienia!
Ostatnie zdanie jest też bardzo moje! Czuję dogłębnie wielką radość i wdzięczność z przebywania w takim miejscu i z takimi ludźmi. Nawet jeśli to wszystko już gdzieś było, czytało się lub słyszało. Atmosfera, usłyszenie na żywo dobrze znanych mądrości w innym szyku, z innych ust i w innym towarzystwie wzbogaca mnie i sprawia, że czuję wspólnotę myśli i idei. Bardzo cieszę się z tego, że uczestniczyłam w Konferencji Bliskości i mimo wielkiego doładowania (na granicy przeładowania wręcz) emocjonalnego i psychicznego chciałabym więcej!
a teraz trzeba to doładowanie jakoś sprytnie na dłuższy czas rozłożyć 😉
Podoba mi się myśl przewodnia – zaufanie – bardzo moja, choć sama jej nie dostrzegłam.
Wczoraj myślałam o tym, co wyniosłam, jak mi było, co dla mnie było ważne. A dziś cieszę się i świętuję, że takie wydarzenie miało miejsce, że jest tylu rodziców i specjalistów, którzy szukają dróg do budowania swojej codzienności w duchu szacunku do dziecka.
Ja właśnie rozmyślam, jak to zrobić, żeby mieć tych ludzi więcej wokół siebie na co dzień 😉