Gosia Musiał

Gosia Musiał

Atmosfera

Pierwszą odbieram z zajęć, które lubi. Wsiada do auta i burczy coś pod nosem. Po chwili zaczyna przesłuchanie:
– Co jest w domu do jedzenia?
– To, co zazwyczaj.
– Eeee, nie ma nic specjalnego?
– Nie.
– Ja mam taką ochotę na coś słodkiegooooooo!

 

Moje tysiąckrotne doświadczenie podobnych dialogów umożliwiło mi przetestowanie niemal wszystkich dostępnych odpowiedzi. Żadna do tej pory nie była satysfakconująca. Milczę. Zajeżdżam po drugą, odbieram ją od znajomej, z której córką spędziła ostatnie dwie godziny. Druga już od progu wbija wzrok w ziemię i nie odpowiada na żadne z moich pytań. Kiedy wsiadamy do auta, w magiczny sposób odzyskuje mowę i obrzuca siostrę stosem niewybrednych inwektyw. Cudownie, teraz zawodzą obie.


Biorę głęboki wdech. Tak bardzo, tak mocno walczę z pokusą wylania potoku pretensji. Czuję już tę czającą sie na koniec pełną goryczy ulgę. Wyobrażam sobie satysfakcję płynącą z użycia tych kwantyfikatorów “wy zawsze, wy nigdy”; czuję smak oskarżeń typu“niewdzięczne, nie doceniacie tego, co jest, wiecznie niezadowolone i marudzące”.


Jakaś przytomna cząstka mnie, obudzona tym świadomym oddechem, bierze górę. Nagle, zupełnie niespodziewanie dla mnie samej, z moich ust wybrzmiewają słowa:
– Macie ochotę na coś specjalnego na kolację, tak?
– Tak, a w domu nic nie ma… – zaczyna pierwsza, ale nie daję jej się rozwinąć.
– Może zrobimy gofry? – proponuję.
– Tak! – przytakują obie ochoczo.



Uff, ulga. Reszta drogi upływa nam w przyjemnej, swobodnej atmosferze. Dziewczyny nawet wymieniają się informacjami, jak spędziły czas w ostatnich godzinach.


Wiem, że ja to zrobiłam. Ja rozładowałam atmosferę. I wiem, że tylko ja to potrafię, nie one.  Kiedy jesteśmy wszyscy razem w domu, to tylko my, rodzice, potrafimy zadbać o klimat. Bo oni, choć wcale nie tacy mali, nawet kiedy próbują, szybko się wypalają; kiedy usiłują bezskutecznie zadbać o to, które akurat przeżywa jakieś trudności, stają się jeszcze bardziej rozdrażnieni.


To nie jakaś supermoc. To neurobiologia. To mój mózg, który potrafi poradzić sobie z rozdrażnieniem, wspiąć się na wyżyny i rozładować spięcia. “Potrafi” nie oznacza, że zawsze to robi, ale potencjał jest.
W każdej sytuacji, której towarzyszą zawodzenia, pojękiwania, narzekania, drażliwość, zaczepność i całe to niewesołe tło, mam zawsze wybór.

Mogę żądać od dzieci, żeby się uspokoiły, upatrując w tym niezbędnego warunku mojego powrotu do spokoju.
Mogę też najpierw uspokoić się sama, by pomóc im wrócić do równowagi.


Przy podstawowej wiedzy na temat rozwoju psychicznego i emocjonalnego dzieci wybór ten jest logiczny, a jednak nie zawsze dla mnie oczywisty.


Co robię, by wybrać ścieżkę, która nie tylko zadba o atmosferę tu i teraz, ale i pomoże dzieciom w przyszłości coraz sprawniej radzić sobie w trudnych sytuacjach?



1. Zatrzymuję się.
Jeszcze nigdy, przenigdy nie żałowałam, że zareagowałam chwilę po czasie. Naprawdę nie pamiętam sytuacji, w której wieczorem pomyślałam “Ale dobrze, że wpadłam od razu do dziecięcego pokoju i zadziałałam w emocjach!”.
Analogicznie, jestem sobie wdzięczna, gdy się zatrzymam. Oczywiście, zatrzymanie nie jest wskazane, gdy komuś dzieje się krzywda, jednak definicja krzywdy obejmuje bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia. Jęki, narzekania i wrzaski nie są przyjemne, ale nie zagrażają bezpieczeństwu. Mogłaby mu natomiast zagrażać moja reakcja w afekcie – więc, tym bardziej, zatrzymuję się, zanim zadziałam.

2. Oddycham.
Nie ma dla mnie nic ważniejszego, niż świadomy, głęboki, rozluźniający oddech. To nie czary, to – znów – neurobiologia. Ten oddech przełącza moją aktywność w mózgu – z takiej “rozbieganej” i rozproszonej na zewnątrz, gotowej oceniać i oskarżać innych, na taką skupioną bardziej do wewnątrz, zdolną złapać dystans i popatrzeć na wszystko ze spokojem. Tak, jakbym tym jednym malutkim westchnieniem przełączyła sobie jakiś pstryczek w głowie.
Oddechu trzeba się nauczyć, jest to jednak nauka dość krótka i efektywna zazwyczaj.

3. Przeformułowuję zachowanie.
Kiedy już mam głowę zdolną popatrzeć ze spokojem, mogę wybierać ścieżkę swoich myśli.
Jedne pobiegną w stronę “jakie te dzieci są okropne, niewdzięczne, marudne i wiecznie niezadowolone”.
Inne skręcą w wąziutką, czasem trudno widoczną dróżynkę “jak im jest teraz trudno, skoro zachowują się w taki trudny sposób”. Jeśli wybiorę tę drugą, czuję, jak schodzi ze mnie napięcie. Jak zbliżam się do swoich dzieci z czułością, łagodnością i zrozumieniem. Nagle, zamiast widzieć wykrzywione potworki, zauważam rozbite, przestraszone i zdezorientowane dziecko. Tak, nawet gdy to dziecko ma już -naście lat.


Jest coś jeszcze. Pełen bak. Dbam o niego, bo kiedy nie mam energii, zasobów, sama jestem rozregulowana i rozdrażniona, nie jestem w stanie wykonać tych trzech kroków. Zamiast tego raczej gryzę, drapię i skaczę do gardła. Dlatego uczę się odmawiać (“Nie, teraz chcę leżeć i czytać, pogram z tobą później), pokazywać swoje granice (“Jestem rozdrażniona i zmęczona, nie chcę teraz rozmawiać, tylko poleżeć w ciszy”), wybierać takie aktywności, które mnie doładowują i odprężają. Kiedy spinam pośladki, zostawiając siebie i swoje potrzeby gdzieś z tyłu, na kiedyś tam, szybko pęka mi żyłka w kryzysowej sytuacji – zamiast wspierać, dołączam się do dziecięcego chaosu i podbijam stawkę.

A ponieważ, wracając do sytuacji opisanej na początku, zawsze pada pytanie: “co, gdyby dzieci nie chciały gofrów?” – spodziewam się go i teraz, odpowiem więc zawczasu.
Nie wiem, co wtedy. Szyję na bieżąco. Kluczem nie są gofry czy jakiekolwiek inne pomysły, które dzieci przyjmą z zadowoleniem. Kluczem jest to, czy umiem zadbać o spokój i lekką atmosferę – oraz czy pamiętam, że w tym układzie to ja mam więcej możliwości na powrót do równowagi. Kiedy ja tego nie umiem, tym bardziej nie są do tego zdolne moje dzieci.

 

Foto: Unsplash

Podziel się tym artykułem: 

Share on facebook
Share on email
Spodobał Ci ten artykuł?

Zapisz się do newslettera

W pierwszej kolejności dowiaduj się o nowych wpisach, o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.

Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Marta
Marta
6 lat temu

Jak zawsze – bardzo dla mnie. Dziękuję! 🙂

Anna
Anna
6 lat temu

Witam.
Od dawna czytam bloga, słucham podcastow, książkę przeczytałam, bo jest Pani dla mnie jednym że źródeł inspiracji w budowaniu mojej rodzicielskiej ścieżki. Jednak nadal nam nierozwiazany problem. Jak zadbać o ten pełny bak przy małym dziecku/dzieciach. Mam na mysli dzieci do dwóch lat. Tu nie ma co tłumaczyć, ze potrzebuje odpoczac, a co dopiero mówić o wyższych potrzebach. Co wtedy?

Anna
Anna
6 lat temu

Dziękuję. Teoria teorią, ale nad wprowadzeniem pewnych nowych rozwiązań dnia codziennego będę musiała ciężko popracować. I wyzbyć się wyrzutów sumienia za obarczanie innych moimi obowiązkami. Ale o tym pisała Pani już niejednokrotnie.

Marta
Marta
6 lat temu

super!

Bogumiła
Bogumiła
6 lat temu

Pani Małgorzato,
jak zwykle jest Pani moim mistrzem, do którego tak mi daleko jak stąd na księżyc (albo jeszcze dalej). Mi ta przysłowiowa żyłka pęka ostatnio często, bo i dziecko ma „trudniejszy” okres (co Pani wie z moim zrozpaczonych @), ale wchodzę na Pani bloga i objawienie! Ponowne. Zadbać o siebie, żebym mogła zadbać o córkę i mieć wciąż głowę pełną pomysłów, by nie krzywdzić kochanego przecież dziecka. Dziękuję Pani za ten felieton. Idzie do druku i na tablicę w domu. Pozdrawiam.

Gut KRK
Gut KRK
6 lat temu

Jak zwykle-bardzo Ci dziekuje za wpis! Strzal w 10 moich obecnych potrzeb:)

SklepDorotka.pl
6 lat temu

Zaglądam tutaj od pewnego czasu i mam poczucie, że nie marnuję czasu, bo zawsze znajdują się tu jakieś wartościowe treści.

Emi
Emi
6 lat temu

A to dopiero! Wpadlam na bloga wprost od Nebule. Rozmawialam dzis z mezem, ze od tego tygodnia nadalam priorytet wysypianiu sie. Nocne karmienia sa dla mnie przeklenstwem. Od kilku dni gdy mlody drzemie, ja tez. Niewyspanie powoduje u mnie bol glowy (ok, mozna zlikwidowac medykamentem) ale takze skutkuje brakiem cierpliwosci i uwagi dla dziecka. Zatem zgodnie z tekstem: wlewam sen do mojego baku 🙂

Paulina
6 lat temu

Ja jeszcze nie mam dziecka, ale już się boję 😀 Mali ludzie potrafią być bardzo przebiegli i trzeba nauczyć się z nimi rozmawiać.

Mad
Mad
5 lat temu

Artykuł, jak i cały blog jest cudowny! Zajrzałam tu z ciekawości na chwilę, a przycupnę na dłużej. Mam dopiero półroczną córkę, więc wiele tych problemów dopiero przede mną. Wiem jednam, że to mnie czeka (pamiętam swoje dziecinstwo i reakcje rodziców, które można podsumować jako „tego zdecydowanie nie należy robić”;) )

Mona
Mona
4 lat temu
Reply to  Mad

Powinniśmy nauczyć dzieci reagowania w sytuacjach kryzysowych. A nie uda się to jeśli sami się tego nie nauczymy. Pamiętajmy, że dzieci uczą się obserwując 🙂
Te rady, które Pani opisuje świetnie sprawdzają się też w szkole !!! Najszybciej rozladowuję chaos w klasie kiedy stoję i milczę przez dłuższy czas. To od razu wprowadza element zaskoczenia haha

stopkalog_bw

© 2013-2023 Małgorzata Musiał.
Wszystkie Prawa Zastrzeżone

12
0
Skomentuj!x

Dołącz doDOBREGO GRONA

Zapisz się i pobierz bezpłatne materiały.
W pierwszej kolejności dowiesz się o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.
.

Administratorem Twoich danych osobowych jest Małgorzata Musiał prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON 790283865. Twoje dane przetwarzam w celu realizacji zamówienia oraz jego rozliczenia. Szczegóły dotyczące ochrony danych osobowych znajdziesz w klauzuli informacyjnej.

Zapisując się do newslettera:

* wyrażasz zgodę na przetwarzanie przez Małgorzatę Musiał prowadzącą działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865, moich danych osobowych w celu marketingu bezpośredniego, w szczególności w celu przesyłania informacji o produktach, promocjach i świadczonych usługach oraz składania ofert i propozycji zawarcia umowy i w tym zakresie do bezpośredniego kontaktu elektronicznego za pośrednictwem poczty elektronicznej (e-mail). Powyższa zgoda została wyrażona dobrowolnie zgodnie z art. 4 pkt 11 RODO, po zapoznaniu się przeze mnie z informacjami dotyczącymi zasad przetwarzania danych osobowych.


* wyrażasz zgodę na otrzymywanie drogą elektroniczną na wskazany przeze mnie adres e-mail informacji handlowej w rozumieniu art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną od Małgorzaty Musiał prowadzącej działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865