Gosia Musiał

Gosia Musiał

Kolonie, tęsknoty i telefony

Kolonie dla dzieci. Starannie wybrane, sprawdzone, omówione z dzieckiem i organizatorami – w końcu to pierwszy taki samodzielny wyjazd, nic dziwnego, że budzi emocje i wątpliwości.

 

Już na spotkaniu dla rodziców pojawia się wątek korzystania z telefonów.
“Co do zasady dzieci nie będą miały do nich dostępu na co dzień. Chcemy, żeby korzystały z zajęć i budowały relacje ze sobą, spędzając czas razem, nie z nosami w ekranach” pada deklaracja organizatora wyjazdu.

Rodzice potakują głowami z uznaniem. Im też nie chodzi o to, żeby ich dzieci robiły to samo co w domu, tylko za niemałe pieniądze.
Raz dziennie dostaną telefony, by skontaktować się z rodzicami, więc to i tak jest więcej, niż było “za ich czasów”.

Nadchodzi czas wyjazdu. Podekscytowanie spotyka się z obawami, niepokojem, stresem, wyczekiwaniem, zaciekawieniem i mnóstwem innych odczuć – zarówno w dzieciach, rodzicach, jak i opiekunach. I na to wszystko nakłada się temat telefonów.

 

 

Jak to robimy?

Pierwszego dnia dziewięcioletni Piotruś chce zadzwonić do mamy i porozmawiać. Prosi o telefon, jednak pani mówi mu, że porozmawia wieczorem. Piotruś czeka do wieczora, a gdy wreszcie słyszy kochany głos, opowiada i opowiada bez końca. Pani trzy razy woła go, aby już kończył, bo ma telefon tylko na kwadrans, jednak Piotruś chciałby rozmawiać dłużej. Rozłącza się niechętnie po czwartym napomnieniu.

Róża, która właśnie skończyła trzecią klasę, wyprosiła telefon na krótką rozmowę po śniadaniu, ale wieczorna tęsknota sprawia, że chciałaby porozmawiać ponownie. Opiekun odmawia jej, twierdząc, że umowa dotyczyła jednej rozmowy dziennie i nie ma wyjątków.

Kacper ma siedem lat, to jego pierwsze kolonie i bardzo tęskni za tatą. Właśnie skończył z nim rozmawiać, zapłakany odnosi telefon opiekunom.
“A co ty tak płaczesz? Jak będziesz tak reagował, to nie będziesz dostawać telefonu” grozi mu młody opiekun.

Aniela ma trzynaście lat, jest “weteranką” – to jej kolejny wyjazd, czuje się tutaj jak ryba w wodzie, a cowieczorne rozmowy z rodzicami są dla niej przyjemnym rytuałem kończącym dzień. Jednak niemal za każdym razem, gdy zgłasza się po swój telefon, opiekunowie komentują “Jesteś już duża, chyba umiesz zasnąć bez rodziców?”. W ich odczuciu to niewinny żarcik, bo przecież nie zabraniają jej dostępu do telefonu, jednak w Anieli rodzi to spory dyskomfort.

 

Dlaczego tak robimy?

Kwestie korzystania z telefonów podczas obozów, kolonii czy innych zorganizowanych wyjazdów są rozwiązywane w podobny sposób w większości przypadków. Jeśli jakaś kadra ma inny pomysł, stanowi raczej wyjątek.

Telefony są zabierane i ściśle reglamentowane, a otwartość na dyskusje w tym temacie plasuje się na poziomie zero.

Wiem, z czego to wynika. Nie chcemy e-wakacji, w czasie których dzieci będą podłączone do urządzeń zupełnie bez kontroli.
Zgoda.
Ale drugim powodem, o którym już nie zawsze mówi się tak otwarcie, jest lęk przed dziecięcą tęsknotą. Przed łzami, smutkiem, kryzysem owocującym deklaracją: “Chcę wrócić do domu”.

I liczymy na to, że jeśli odetniemy możliwość “spotkania się” z tymi emocjami, pozbędziemy się trudnych momentów.

W jakiejś części rozumiem te obawy i to podejście. Zajmowanie się pokaźną grupką “rozhasanych źrebiąt” to nie lada zadanie, i nikt nie chce dokładać sobie wyzwań. Chcemy, aby te dzieci były spokojne, zadowolone, współpracujące – no i przecież nie dzieje im się pod naszymi skrzydłami żadna krzywda!

Tylko że odcinanie od tęsknoty i smutku nie sprawia, że przestają one istnieć. Siedzą sobie cichuteńko, powodując wzrost napięcia w dziecku, które staje się rozdrażnione, zaczepne, markotne. I nikt, włącznie z nim samym, nie wie, co się dzieje.

Wpychamy je w stan przetrwania, w którym ma po prostu zacisnąć zęby i czekać do końca, bo na tym w naszej dorosłej ocenie polega samodzielność i stawanie się dojrzałym.

Na zaciskaniu zębów.

Rozumiem perspektywę opiekunów, widzę perspektywę dzieci, i znam też perspektywę rodziców. Nie jest łatwo usłyszeć w telefonie płaczącą pociechę. Nie jest łatwo mierzyć się ze zdaniem “Chcę wrócić”. W głowie mogą pojawić się niepokojące myśli o tym, co tam się dzieje, a im bardziej dziecko nie mówi, tym bardziej myśli się nakręcają.

Rozumiem te trzy punkty widzenia i uważam że strategia wydzielania telefonów wspiera tylko dwa z nich (dorosłe), pomijając dziecięcy.

 

Jak moglibyśmy to robić?

Widzę kilka pomysłów, które mogłyby uwzględnić w tych sytuacjach zarówno dzieci, opiekunów, jak i rodziców:

 

1. Uznanie, że tęsknota, smutek i inne niewygodne emocje pojadą na kolonie z nami, czy tego chcemy, czy nie. I im bardziej będziemy się od nich opędzać, tym mocniej mogą dawać o sobie znać, choć nie wprost.

Stworzenie przestrzeni na te emocje, dla wszystkich dzieci bez względu na wiek, może paradoksalnie zmniejszyć ich natężenie. Warto, żeby zarówno opiekunowie, jak i rodzice, mieli świadomość, że te emocje nie muszą mówić nic o tym, JAK jest na koloniach. To nie sygnał, że dziecku dzieje się krzywda. Że opiekunowie “nie dają rady”. To sygnał, że fajnie jest być poza domem i trudno jest być poza domem.
Jak to zrobić w praktyce? Np. widząc dziecięce łzy, zapytać łagodnie: “Czy coś się wydarzyło, czy to tęsknota dała znać? Mogę ci jakoś pomóc, czy potrzebujesz sobie po prostu trochę popłakać?”

 

2. Dołożenie starań, aby jeszcze przed wyjazdem nawiązać porozumienie na linii rodzice-opiekunowie. Aby zbudować dialog, w którym obie strony słuchają się z uwagą, zamiast przedstawiać listę próśb i zażaleń. Proste pytanie organizatorów: “Czego państwo potrzebują, aby zadbać o siebie i dzieci w tym czasie?” może otworzyć płaszczyznę współpracy i zaufania. Proste pytanie rodziców: “Co my możemy zrobić, by państwa w tym zadaniu wesprzeć?” zadziała podobnie.

 

3. Świadomość, że wyjazdom towarzyszą kryzysy o nazwie “Mam dość, chcę wrócić”. I że czasem powrót jest najlepszym wyjściem, a czasem wcale nie. Tym, co może pomóc przezwyciężyć taki kryzys, będzie w pierwszym działaniu empatyczna obecność. Słuchająca tego, co się w dziecku dzieje, bez oceniania i korygowania:

“Trudno ci mieszkać w domku z tyloma kolegami?”
“Przykro ci było, gdy ona powiedziała, że nie jesteś zaproszona do ich pokoju?”
“Nie podoba ci się hałas na stołówce podczas posiłków?”

To, że dzieci dzielą się swoimi wrażeniami, wcale nie oznacza, że nie dadzą sobie rady. Wcale nie oznacza, że musimy coś zmieniać, ulepszać i interweniować. Dajmy się im wygadać (prawdopodobnie rozmowa z rodzicem jest jednym z niewielu momentów, kiedy można wyrzucić z siebie te wszystkie mniej przyjemne doświadczenia). Zapytajmy, czy chciały tylko, żebyśmy o tym usłyszeli, czy też potrzebują jakiejś pomocy. Zapytajmy, co chcą z tym zrobić.

A potem, gdy już mankamenty zostaną omówione i przeanalizowane, zaprośmy: “Opowiedz mi o tym, co ci się podoba, co było dzisiaj fajne”.

To może nam pomóc zobaczyć cały obraz i zyskać więcej spokoju.

 

4. Zaproszenie dzieci do poszukania rozwiązań. “Słuchajcie, jest dla nas ważne, abyście spędzali ten czas wspólnie, na świeżym powietrzu, a telefony w tym nie pomogą. Z drugiej strony to są wasze telefony i nie chcemy utrudniać wam kontaktu z bliskimi. Macie jakieś pomysły, które pomogą nam zadbać o to, żebyście spędzali czas offline, a z drugiej strony mieli kontakt wtedy kiedy potrzebujecie i ile potrzebujecie?”

“Wiemy, że w różnym stopniu będziecie tęsknić za rodzicami – jedni bardziej, inni mniej. To jest całkowicie w porządku. Czasem zdarza się, że ktoś tęskni bardzo, i telefon do rodziców mu pomaga, a czasem taki telefon sprawia, że jest mu jeszcze gorzej. Jak wy myślicie, co może być pomocne na tęsknotę w takim wypadku?”

Dzieci bardzo sobie cenią granie w otwarte karty, tak jak cenią sobie bycie branym pod uwagę. A rozwiązania, które wypracują wspólnie z dorosłymi, są dla nich bardziej wiążące niż te narzucone odgórnie. Warto o tym pamiętać.

 

Chciałabym, aby wakacyjne wyjazdy wiązały się z cudnymi wspomnieniami swobody, nowych doświadczeń, znajomości i przeżyć. I żeby towarzyszyło im poczucie bezpieczeństwa oraz życzliwej troski ze strony dorosłych, którzy dziecku w tym towarzyszą.

 

Tego Wam i Waszym dzieciom bardzo życzę.

Jeśli ten tekst był dla Ciebie wpierający i chcesz mnie wesprzeć w pisaniu kolejnych:

Foto: Unsplash

Podziel się tym artykułem: 

Share on facebook
Share on email
Spodobał Ci ten artykuł?

Zapisz się do newslettera

W pierwszej kolejności dowiaduj się o nowych wpisach, o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
stopkalog_bw

© 2013-2023 Małgorzata Musiał.
Wszystkie Prawa Zastrzeżone

0
Skomentuj!x

Dołącz doDOBREGO GRONA

Zapisz się i pobierz bezpłatne materiały.
W pierwszej kolejności dowiesz się o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.
.

Administratorem Twoich danych osobowych jest Małgorzata Musiał prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON 790283865. Twoje dane przetwarzam w celu realizacji zamówienia oraz jego rozliczenia. Szczegóły dotyczące ochrony danych osobowych znajdziesz w klauzuli informacyjnej.

Zapisując się do newslettera:

* wyrażasz zgodę na przetwarzanie przez Małgorzatę Musiał prowadzącą działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865, moich danych osobowych w celu marketingu bezpośredniego, w szczególności w celu przesyłania informacji o produktach, promocjach i świadczonych usługach oraz składania ofert i propozycji zawarcia umowy i w tym zakresie do bezpośredniego kontaktu elektronicznego za pośrednictwem poczty elektronicznej (e-mail). Powyższa zgoda została wyrażona dobrowolnie zgodnie z art. 4 pkt 11 RODO, po zapoznaniu się przeze mnie z informacjami dotyczącymi zasad przetwarzania danych osobowych.


* wyrażasz zgodę na otrzymywanie drogą elektroniczną na wskazany przeze mnie adres e-mail informacji handlowej w rozumieniu art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną od Małgorzaty Musiał prowadzącej działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865