- Mogę nie iść dziś do szkoły? – pyta Iga, która chodzi do V klasy.
- Źle się czujesz? – tata patrzy na nią z troską.
- Nie, ale mam sprawdzian, do którego nie zdążyłam się przygotować, a nie chcę dostać słabej oceny.
- No dobra, rozumiem. Zostań w takim razie. – tata wprawdzie nie jest zachwycony tym pomysłem, ale nie chce też naciskać.
- A ja się z tym nie zgadzam. Jeśli się nie przygotowałaś, to trudno, ale ucieczka nie jest rozwiązaniem. Moim zdaniem powinnaś iść. – przysłuchująca się rozmowie mama czuje, że nie chce takiego obrotu sprawy.
- Żeby dostać złą ocenę? – z zaskoczeniem pyta tata.
- Żeby nie przyzwyczajać się, że można lekko podchodzić do obowiązków, i potem uciekać od konsekwencji.
——————————————————–
- O rany, Janek, zobacz, co tu się wydarzyło! Wszystkie kredki rozsypane, kartki na całej podłodze, i jeszcze woda od farbek rozlała się po stoliku. Musimy to raz-dwa posprzątać! – mama właśnie weszła do pokoju swojego czteroletniego synka, który ostatnie pół godziny spokojnie zajmował się sobą; oto cena tego spokoju.
- Nie chcę – rzuca Janek i biegnie do kuchni po płatki – Idę jeść.
- Ok, to ja zacznę, a ty przyjdź, jak się najesz, dobra? – mówi mama i zaczyna zbierać karki.
- Masz zamiar całe życie go wyręczać i ustępować? – w drzwiach staje tata, który był mimowolnym świadkiem tej scenki; kolejne słowa kieruje w stronę chłopca – Janek, chodź posprzątać, ty to porozrzucałeś!
Znasz podobne sytuacje ze swojego domu?
Dziewięćdziesiąt procent rodziców odpowiada twierdząco*. Sprzeczają się z partnerem/partnerką o to, czy pozwolić dziecku na coś, czy też zabronić; czy odpuścić, a może jednak naciskać; kładą akcent na różne aspekty danej sytuacji (dbanie o granice dziecka vs uwzględnianie granic otoczenia) lub uważają, że działania drugiego rodzica są zbędne, nieadekwatne bądź wręcz szkodliwe.
A przecież codzienność z dzieckiem lub kilkorgiem dzieci sama w sobie stanowi wyzwanie i pochłania nasze zasoby: intelektualne, energetyczne, emocjonalne, fizyczne. Przepychanki z drugim dorosłym opiekunem są nam potrzebne jak kamyk w bucie.
Wiemy o tym, dlatego próbujemy się porozumieć. Przegadać kwestie sporne i znaleźć jakieś rozwiązanie. Niestety, bez względu na to, czy robimy to “na gorąco”, w ramach jakiejś sytuacji, czy poza nią, trochę bardziej “na chłodno” – w większości przypadków nie tylko nie dochodzimy do konsensusu, ale wręcz zaogniamy konflikt.
W którymś momencie być może ze smutkiem stwierdzamy, że nie da rady się dogadać. Być może pojawia się rezygnacja, a na pewno smutek, rozgoryczenie i żal.
Znam to. Mam za sobą setki sprzeczek z moim mężem; sprzeczek, w których każde z nas usiłowało postawić na swoim i zaciekle tego swojego broniło. Sprzeczek, które po jakimś, raczej niedługim, czasie witałam z myślą “O nie, znów to samo! Nigdy się nie dogadamy, to po prostu nie ma sensu”.
I rzeczywiście nie miało. Nie wiem, jak by się to skończyło, gdybyśmy nie wyszli z tego schematu i nie zaczęli inaczej – ale zaczęliśmy. Na całe szczęście, bo gdy dziś jesteśmy rodzicami trojga dorastających dzieci, to oparcie, które w sobie mamy, jest ostoją naszej rodziny na tym niełatwo pięknym etapie.
To nie jest kwestia magicznych sztuczek, tajemnej wiedzy czy ponadludzkich umiejętności. Owszem, budowanie porozumienia to nie rurki z kremem, jednak wystarczy jedna rzecz, by się powiodło.
Wystarczy decyzja, że CHCEMY.
I jeśli Wasza odpowiedź brzmi TAK, to z radością i łagodnością mogę wesprzeć Was w tej drodze.
Oprócz swojej własnej historii mam jeszcze doświadczenie mediacyjne; na co dzień towarzyszę rodzicom, którzy nie mogą się porozumieć odnośnie działań wychowawczych.
Widzę, co najczęściej stanowi wyzwanie, co sprawia, że dialog przeradza się z słownego pingponga, i jakie okruchy codzienności mogą podsycać myśl, że nie jesteśmy “po swojej stronie”.
A ponieważ, za Dusanką Kosanovic, liderką FamilyLabu, jestem głęboko przekonana, że pierwszym dzieckiem w rodzinie jest relacja partnerów, postanowiłam napisać książkę, której brakowało mi, gdy utykałam w swoich sprzeczkach z mężem.
Oto ona: moja najnowsza książka “Bo ty im na wszystko pozwalasz! O tym, jak się porozumieć, wspólnie wychowując dzieci”.
Zawarłam w niej wszystko, co moim zdaniem niezbędne, by zacząć budować codzienność, w której jesteśmy (my, rodzice) wsparciem dla siebie, a nie kolejnym wyzwaniem.
- W której różnice są zasobem, a nie zagrożeniem.
- W której konflikty stanowią okazję do pogłębienia zrozumienia i bliskości.
- W której dzieci mogą czuć się bezpiecznie, gdy mama mówi tak, a tata nie – lub na odwrót.
Dołożyłam starań, żeby była jasna, konkretna i pomocna, co chyba się udało, jak twierdzą pierwsi czytelnicy i czytelniczki:
Małgosia w prosty i konkretny sposób, a jednocześnie z dużą wyrozumiałością wobec nas, rodziców, pokazuje skąd biorą się konflikty w parze rodzicielskiej i jak można budować porozumienie małymi krokami
Karla Orban, psycholog, psychoterapeutka
Książka Gosi Musiał podoba mi ponieważ podpowiada jak przerwać pętlę rozmów, które nic nie wnoszą (…) jest nie tylko książką dającą do myślenia, ale przepisem na realizowalny proces rozwojowy!!!
Mikołaj Foks, autor bloga zawodojciec.pl
To jest książka ogromnie ważna i potrzebna. Mam poczucie, że brakowało takiej książki na rynku. W prosty, a jednocześnie głęboki sposób pokazuje jak mogą wyglądać relacje osób wspólnie opiekujących się dziećmi.
Mirka Paluch, mama trzech synów
Czego dowiesz się z książki?
✅ co wpływa na to, że czasem naprawdę trudno jest nam rozumieć drugiego człowieka i co można zrobić, by te trudności zmniejszyć
✅ czego najbardziej potrzebują dzieci, gdy ich rodzice mają różne zapatrywania rodzicielskie
jak konstruktywnie przechodzić konflikty, aby nie dzieliły rodziców, ale wręcz pomagały im być ze sobą bliżej
✅ jak zająć się swoimi emocjami, aby nie utrudniały budowania dialogu i nie podgrzewały temperatury dyskusji
✅ co dobrego może wyniknąć z różnic między rodzicami
✅ kiedy potrzebna jest ingerencja w działania drugiego rodzica, a kiedy wręcz zbędna?
✅ jak wspierać dziecko w kontaktach z innymi ważnymi dla niego dorosłymi
Chciałam, żeby oprócz zawartości merytorycznej była to rzecz, którą z przyjemnością bierze się do ręki. W tym pragnieniu wsparło mnie studio DADIO Design, dbając o najmniejszy szczegół wizualny, i projektując miły oku layout: aby lektura była nie tylko pożyteczna, ale też przyjemna.
To moja druga książka, pierwsza wydawana w ramach selfpublishingu**. To znaczy, że będzie dostępna wyłącznie na mojej stronie jaksieporozumiec.pl, nie znajdziecie jej w żadnej księgarni.
Książka jeszcze nie jest wydrukowana. Do 16. kwietnia 25. kwietnia możesz ją nabyć w przedsprzedaży z DARMOWĄ WYSYŁKĄ.
Zamów książkę
*wyniki ankiety przeprowadzonej przeze mnie w gronie odbiorców newslettera Dobrej Relacji
** czyli: tym razem wydałam ją sama. No, prawie sama 😉