Gosia Musiał

Gosia Musiał

Jak można było tak spudłować??*

Nie mogę zrozumieć, co jest takiego trudnego w przygotowaniu ciasta na gofry. Przed oczami jest przepis prowadzący krok po kroku, bez żadnych porad typu: na oko, aż będzie gotowe, do pożądanej konsystencji.
Nie, to instrukcja dla całkowicie początkujących, wszystko jak krowie na miedzy, do tego żadna przecież beza Pavlova – a jednak fiasko w połowie drogi.

 

Tak jest zresztą z wieloma innymi czynnościami, które uczymy się współdzielić. Wszelkie rutynowe codzienności czasem aż policzkują niedokładnym wykonaniem – mimo dobrych chęci, przyjaznych intencji, nieraz wręcz deklaracji: daj, ać ja pobruszę.
A potem i tak poprawiam, bo tak rozwieszone się wygniecie, tak ustawione nie domyje, na tym programie będzie do ponownego uprania.

I nie mówimy o czterolatkach spontanicznie, choć krótkotrwale dołączających do matczynej krzątaniny.

Zatem dziwię się temu, a czasem zżymam, w chwilach słabości posądzając o złośliwość. Przecież wiedzą, jak to zrobić, zatem czemu robią inaczej?!

Bardzo podobnie jest ze sportem. Czy raczej kibicowaniem zawodnikom. Z poziomu kanapy, nawet jeśli w życiu nie wyszłam na boisko, nie wsiadłam na motocykl/do bolidu czy nie przypięłam sobie nart – w najgorszym razie po kilkudziesięciu minutach obserwowania wiem doskonale, co należało zrobić.
No jak można było to przepuścić? Co on robi? Jaki partacz!

 

Robię czy widzę?

 

Ludzie dokoła nas pudłują, zawalają, nie radzą sobie – ale czemu to potrafi wyzwalać w nas irytację?
Nieco światła rzuca odkrycie sprzed trzydziestu lat. Odkrycie naukowe – doniosłe, choć o wciąż nie do końca rozumianych przez nas konsekwencjach.
Mowa o neuronach lustrzanych. Najkrócej można wyjaśnić je jako grupy komórek nerwowych w mózgu, aktywowanych zarówno podczas wykonywania danej czynności, jak też samego obserwowania jej u innego człowieka (lub zwierzęcia, bo odkrycia systemów lustrzanych dokonano dzięki małpkom**).
Czyli: kiedy kroję chleb, w moim mózgu aktywuje się grupa komórek, którą równie dobrze uaktywni widok innej krojącej chleb osoby.
Mało tego. Jeśli me oczy ujrzą obrazek: chleb, nóż i człowiek, bez żadnej jeszcze czynności, moje neurony lustrzane “od krojenia chleba” zareagują jak powyżej: aktywują się tak, jakbym to ja ten chleb kroiła.

I tu właśnie, w antycypowaniu danej czynności, jest pies pogrzebany.
Albowiem w oczekiwaniu tym projektuję pewien założony efekt, przewidując sposób wykonania czynności. Jeśli sama wykonałam ją już wiele razy i mam w tym wprawę (gofry, chleby i naczynia w zmywarce), moje neurony lustrzane aktywują się według wzorca, który towarzyszyłby mi wykonującą daną czynność, a nie zgodnie z tym, jak jest ona wykonywana przez kogoś innego.
Czyli: patrzę na kogoś krojącego chleb i nie rozumiem, jak można ukroić go tak krzywo. Przecież to proste.

Nie przeszkadza przy tym mojemu mózgowi brak doświadczeń w jakiejś kategorii. Zdawałoby się, że w takiej sytuacji powinien pokornie odczekać, obserwować i uczyć się, ale nie – wyczyny piłkarzy na boisku interpretuje jak swoje własne, dokładając im projekcje i oczekiwania. Mechanizm ten odsyła mnie znów do głębokiego niezrozumienia: jak można było spudłować z takiej odległości? – i szybko podsuwa mi też absurdalny wniosek, że ja bym to zrobiła lepiej.

 

Neurobiologia niezrozumienia

 

Głębszy wniosek płynący z tych naukowych odkryć sprowadza się do założenia, że ludzie nie mogą się prawdziwie zrozumieć, jeśli brak im swoistej wspólnoty doświadczeń.
Dopóki nie spędzę godziny na treningu piłki nożnej, mogę sobie tylko wyobrażać, co ten trening i ta gra oznacza – a nawet przy bardzo wybujałej wyobraźni nie mam szans poczuć tego doświadczenia w pełni.

Dopóki nie spędzisz dnia z kilkorgiem małych dzieci, dopóki nie zostaniesz rodzicem, dopóki nie przygotujesz obiadu, dopóki nie usiądziesz na pół dnia do nauki zdalnej, dopóki nie doświadczysz utraty bliskiej osoby, dopóki nie zachorujesz na jakąś chorobę i nie przejdziesz długiego, wyczerpującego leczenia, dopóki, dopóki, dopóki….

Bazując tylko na własnych doświadczeniach lub wyobrażeniach z nich wypływających nie możemy zrozumieć drugiego. Początkowe banalne przykłady obrazują mechanizmy towarzyszące nam we wszystkich aspektach życia, w sytuacjach głębszych i poważniejszych niż codzienne obowiązki.

Widząc poirytowanie na twarzy bliskiej mi osoby sama doświadczam poirytowania, nawet jeśli wiem, że stoi za nim system neuronów lustrzanych. To zgubne, bo przecież ludzie różnie manifestują emocje, może to “poirytowanie” było jedynie przejawem głębokiego zamyślenia, przeze mnie jako poirytowanie zinterpretowanego.
To przecież taka częsta sytuacja: widzę i słyszę mojego męża przemawiającego w emocjach, u mnie podobne zaaferowanie oznaczałoby gniew, a więc odbieram go jako zagniewanego i unoszę się….

Słyszę narzekania swojego dziecka na to, że ma dziś cztery lekcje i łapię się na myśli: matko, to przecież ledwo ponad trzy godziny i wolne, w czym problem? Wyobrażam sobie siebie, jak od niechcenia niemal biorę w tych lekcjach udział nie rozpraszając się jednoczesnym graniem w gry online czy dyskusjami na czacie – i zupełnie nie mogę spojrzeć na to oczami dziecka, bo patrzę własnymi.

Nie muszę wchłonąć wszystkich doświadczeń świata, aby móc budować więzi z innymi ludźmi – wystarczy, abym pamiętała, że różnice między nami pochodzą z różnych baz doświadczeń. Kluczem nie jest przeforsowywanie swojej optyki, tylko danie drugiemu przestrzeni na jego własną.

 

* Inspiracją dla tego tekstu jest książka dr Marka Kaczmarzyka “Strefa napięć. Historia naturalna konfliktu z nastolatkiem”
** mowa o odkryciu zespołu prof. Rizzolattiego, w sierpniu 1990 roku w Parmie

 
Jeśli ten tekst był dla Ciebie wpierający i chcesz mnie wesprzeć w pisaniu kolejnych:


Foto: Unsplash

Podziel się tym artykułem: 

Share on facebook
Share on email
Spodobał Ci ten artykuł?

Zapisz się do newslettera

W pierwszej kolejności dowiaduj się o nowych wpisach, o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Justyna
3 lat temu

Ciekawe, nigdy jakoś nie wiązałam 'lustrzanych elektronów’ z ocenianiem innych, ale coś w tym jest. Ogólna ludzka tendencja, potrzeba nam ogromnie wiele pokory, żeby nie wydawać pochopnych osądów. Codziennie staram się tego uczyć.

stopkalog_bw

© 2013-2023 Małgorzata Musiał.
Wszystkie Prawa Zastrzeżone

1
0
Skomentuj!x

Dołącz doDOBREGO GRONA

Zapisz się i pobierz bezpłatne materiały.
W pierwszej kolejności dowiesz się o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.
.

Administratorem Twoich danych osobowych jest Małgorzata Musiał prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON 790283865. Twoje dane przetwarzam w celu realizacji zamówienia oraz jego rozliczenia. Szczegóły dotyczące ochrony danych osobowych znajdziesz w klauzuli informacyjnej.

Zapisując się do newslettera:

* wyrażasz zgodę na przetwarzanie przez Małgorzatę Musiał prowadzącą działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865, moich danych osobowych w celu marketingu bezpośredniego, w szczególności w celu przesyłania informacji o produktach, promocjach i świadczonych usługach oraz składania ofert i propozycji zawarcia umowy i w tym zakresie do bezpośredniego kontaktu elektronicznego za pośrednictwem poczty elektronicznej (e-mail). Powyższa zgoda została wyrażona dobrowolnie zgodnie z art. 4 pkt 11 RODO, po zapoznaniu się przeze mnie z informacjami dotyczącymi zasad przetwarzania danych osobowych.


* wyrażasz zgodę na otrzymywanie drogą elektroniczną na wskazany przeze mnie adres e-mail informacji handlowej w rozumieniu art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną od Małgorzaty Musiał prowadzącej działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865