L. Cohen „Rodzicielstwo przez zabawę”
Na początku swego rodzicielstwa twardo okupowałam stanowisko, że rodzic nie jest od tego, aby się z dzieckiem bawić. Po to dziecko ma kolegów i koleżanki. Tak naprawdę sama przed sobą nie umiałam się przyznać, że nie lubię wspólnych zabaw, zatem uczepiłam się tej tezy jak wybawienia.
A potem przeczytałam Cohena i wszystko wywróciło się do góry nogami.
Oczy otworzyły mi się najpierw na to, że zabawa z dorosłymi, z bliskimi dorosłymi, ma zupełnie inne znaczenie dla dziecka, niż zabawa z rówieśnikami. Z dorosłym dziecko może przepracować w zabawie trudne sytuacje, wzmocnić w sobie poczucie sprawczości, zapanować nad lękami, słabościami. Może rozładować emocje, zyskać bliskość, poczuć się kochane. Może zaakceptować nielubiane czynności, podejmować wyzwania, radośnie oddać się obowiązkom.
Ta książka była dla mnie objawieniem roku. Zmieniła moje rodzicielstwo bardzo, i chyba podejście do życia też. Często dorosłe życie jest trudne i nudne, obowiązki, nielubiane czynności, rutyna. Kiedy dołożyć do tego codzienne oporządzanie dzieci, krajobraz naprawdę staje się monotonnie męczący.
Wystarczy mała zmiana optyki, przełamania schematu, i codzienność jest więcej niż znośna. Nasze cowieczorne sprzątanie zabawek przestało być koszmarem. I wcale nie musiałam dzieciom tych zabawek odbierać. Zdecydowanie zalecam wszystkim rodzicom, którzy uważają, że dzieci powinny bawić się tylko z dziećmi; którzy bawić się nie lubią/nie umieją/nie chcą. Dajcie szanse rodzicielstwu przez zabawę, może odkryć przed Wami nieznane dotąd lądy!
Najnowsze komentarze