Gosia Musiał

Gosia Musiał

Dzieci i obowiązki? To może dawać radość!

Kiedy moje dzieci były mniejsze, w rodzicielskim internecie przetaczała się burza dotycząca domowych obowiązków. Przydzielanych dzieciom rzecz jasna. Miałam wtedy dość jasno określone poglądy, korespondujące z tym, co w temacie mówi Jesper Juul, duński pedagog: do 13. roku życia obowiązki nie uczą tego, czego wyobrażamy sobie, że powinny uczyć, stają się tylko źródłem frustracji i przepychanek z obu stron.

 

Minęło parę lat i mam jeszcze bardziej jasne stanowisko. Obowiązki mogą być jednym z bardziej bezsensownych działań nakładanych dzieciom przez rodziców, jeśli nie patrzymy na nie szerzej, niż zwykło się patrzyć.

(I o tym również Juul pisał, ale dopiero niedawno miałam okazję doświadczyć tego na własnej skórze.)
Mechanizm jest prosty. Jeśli nakładamy na kogoś obowiązek, obligujemy go do działania “od – do”, ani milimetr więcej. Stajemy się stróżami i weryfikujemy, czy norma została wykonana. Jeśli chcieliśmy sobie odjąć trochę zadań – pudło, mamy je wciąż, tylko przesunięte w inne rejony (już nie wyrzucam śmieci, tylko egzekwuję ich wyrzucanie).
Jeśli chciałam nauczyć dzieci odpowiedzialności – znów pudło, cała odpowiedzialność nadal jest na moich barkach. Dokładnie tak samo, jak w większości domów, w których kobiety czują, że są same z codziennymi czynnościami, a ewentualna pomoc polega na tym, że druga osoba zrobi to, co one pokażą palcem.
Od-do.
Relacji między dorosłymi nie chcę teraz analizować. To, co posadziło mnie przed komputerem i niecierpliwie chce zostać wystukane na klawiaturze, to doświadczenie projektu, który wprowadziliśmy parę tygodni w naszym domu. Jego efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania i pokazał ważną stronę obowiązków.

 

Co takiego zrobiliśmy?

 

Z początkiem września zjechałam do domu z dziećmi po różnych wojażach, i w poniedziałek boleśnie poczułam, że nie dam rady wrócić do rutyny, ustalania tygodniowego menu i planowania budżetu. Ponieważ rozmawiałam wcześniej z mężem o tym, że chcielibyśmy oboje pomóc dzieciom zaznajomić się z ekonomią na co dzień i zaprosić je do planowania wydatków, spontanicznie zaproponowałam im taki projekt od już-teraz-natychmiast. Sami ułożyli jadłospis, sporządzili listę produktów do kupienia, otrzymali tygodniową pulę pieniędzy i absolutnie wolną rękę, jak je zagospodarują (oraz zapewnienie, że pomożemy, jeśli będą potrzebowali).
Od tego czasu projekt trwa niemal nieprzerwanie. Każde z nich (jest ich troje, w wieku od siedmiu do trzynastu lat) miało okazję samodzielnie zarządzać tym budżetem i planować, co którego dnia będzie w domu do jedzenia. Każde z nich wciąż chce w projekcie uczestniczyć. Każde z nich wyraziło zgodę na opisanie tego tutaj 😉

 

Co zobaczyłam?


Po pierwsze – skończyły się trudności z klasycznym “kto skoczy do sklepu?”. Ten, kto trzyma budżet w danym tygodniu, czuje się odpowiedzialny za zaopatrzenie i przewidywanie. Jeśli ma dość, prosi kogoś o wsparcie – i je dostaje, bo wszyscy mieli okazję doświadczyć, że to niełatwe zadanie i pomoc bywa na wagę złota. Wszyscy, czyli rodzice i dzieci.
Po drugie – skończyły się konflikty o to, że czegoś nie chcę kupić (np. więcej przekąsek, które robią “smaka”, gdy się je widzi w sklepie). Tekst: “nie mamy na to pieniędzy” stał się czymś namacalnym i zrozumiałym – kiedy piątego dnia kończą się pieniądze, bo zaszaleliśmy dnia pierwszego, to naprawdę nie potrzeba komentarza.
Po trzecie – zobaczyłam, że jeśli nie nazywamy czegoś czyimś obowiązkiem, tylko zapraszamy go do współdecydowania, to możemy odetchnąć. Ja oddycham z ulgą, bo planowanie menu jest dla mnie wciąż wyzwaniem. I nawet jeśli przez cały tydzień jem to, czego sama z siebie raczej bym nie gotowała, to i tak wybieram lekkość tego rozwiązania 🙂 A w kolejnym tygodniu proszę o uwzględnienie moich preferencji.
Zauważyłam też, że dzieci pamiętają, co lubią pozostali członkowie rodziny i starają się to zawrzeć w koszykach, które napełniają – mają w tym więcej otwartości niż ja miewam, i to była cenna lekcja dla mnie.

 

Jakie mam wnioski?


Tomek Bagiński na szkoleniu z Kręgów Naprawczych powiedział, że jeśli chcemy, by ktoś wziął odpowiedzialność, musimy zwiększyć jego wpływy. I to jest według mnie clue obowiązków. Nikomu nie uda się podjąć odpowiedzialności, jeśli będzie czuł, że jego wpływ jest bliski zeru. I nie chodzi o wpływ na to, czy wybierzesz rozpakowywanie zmywarki, czy wynoszenie śmieci.
Chodzi o to nieme przekonanie, wciąż żywe w wielu domach, że to rodzice decydują, to ich mieszkanie, ich włości, ich głos.
Czyli – chcemy, aby dzieci czuły się odpowiedzialne za zakres, w którym ich zdanie się nie liczy.

To tak nie działa.
Jeśli nie mamy gotowości zapytać, jak one widzą nasze wspólne gospodarstwo domowe, jaki kolor ścian im się podoba, jak ustawiłyby meble w salonie, o czym chciałyby decydować, a czego wolą mniej – to może się przerodzić w traktowanie domu niczym hotelu. Można zjeść, wykąpać się i przespać, ale raczej właściciel nie konsultuje z nami wystroju, menu w restauracji czy kanałów dostępnych w hotelowej telewizji.

Chciałam pomóc dzieciom poznać domową ekonomię, a przy okazji wszyscy nauczyliśmy się czegoś o wiele więcej. Że chce nam się bardziej, gdy czujemy się częścią. Że potrzebujemy czuć się ważną, znaczącą i pełnowartościową częścią.

 

Wszelkie dyskusje nt. tego, jakie obowiązki w jakim wieku i jakim wymiarze wydają mi się odtąd jałowe. Oderwane od fundamentu, pozbawione prawdziwego znaczenia. Nic nam wszystkim po tym, że ktoś, upominany, z ostentacyjnym niezadowoleniem wyniesie śmieci. Tym bardziej nic mi po tzw.”konsekwencjach”, które będę “wyciągać”, gdy obowiązek nie zostanie odhaczony. Możemy jeść z brudnych naczyń, na zabałaganionym stole, bądź rano wzruszać ramionami, gdy ktoś nie ma czystych ubrań, bo nie dał ich na czas do prania. To może mówi coś o potrzebach osoby, która praniem, gotowaniem i sprzątaniem się zajmuje, ale nie mówi nic o potrzebach całej wspólnoty. Bo tej wspólnoty po prostu nie ma.

Chcemy dzielić odpowiedzialność? Dzielmy wpływ. I radość, która z tego dzielenia naprawdę płynie.

 

Foto: Ze zbiorów Unsplash

Podziel się tym artykułem: 

Share on facebook
Share on email
Spodobał Ci ten artykuł?

Zapisz się do newslettera

W pierwszej kolejności dowiaduj się o nowych wpisach, o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.

Subscribe
Powiadom o
guest

18 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Joanna
Joanna
5 lat temu

To o czym piszesz bardzo mnie zdziwiło! Już wyjaśniam. Pracuję w firmie IT, w której tworzymy produkty metodą Scrum. Jednymi z jej założeń to zespoły, które są interdyscyplinarne oraz samoorganizujące. Nie ma szefów, nie ma menadżerów czy liderów, a praca wre, bo ludzie sami ją sobie organizują. Działa to rewelacyjnie! I stąd moje zdziwienie dotyczące artykułu – w pracy samoorganizacja sprawdza doskonale, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby zastosować to w domu!

Anna
Anna
5 lat temu

Jak młodsze dzieciaki radzą sobie z tym projektem? Moje 6 i 4.5 roku porrzebiwalybybwiecej wsparcia. Ale bardzo ciekawi mnie jak to poszło u Ciebie

Iwona
Iwona
5 lat temu

Ciekawy projekt, zaczęliśmy rozważać jak mógłby się u nas sprawdzić.Mogłabyś napisać o szczegółach?Zawsze planowaliście menu na cały tydzień? Jak z zakupami? Dzieci Was prosiły, inicjowały wyjście na zakupy? Jak to wyglądało w praktyce.Tak się zastanawiam czy ten wpływ (codzienny) można jeszcze przenieść na inne przestrzenie poza finansami na żywienie? Chętnie poczytam jeśli masz ochotę się podzielić.

Monika
Monika
5 lat temu

Do tej pory mój 10-letni syn nie miał wyznaczonych obowiązków domowych, które będą tylko po jego stronie. Zawsze jednak, różnie, z chcią bądź nie, realizował to, o co został poproszony. Dziś czytam powyższy tekst i myślę sobie: „Rewelacyjny pomysł i inspiracja, by w innych obszarch życia rodzinnego zastosować podobną metodę, tzn. pozwolić dzieciom (i partnerowi ;-)) wziąć udział w realizacji prac z ich pomysłami i odpowiedzialnoscią za nie”.
Spróbujemy !
Dzięki Gosiu za kolejną wskazówkę 😉

Bogumiła
Bogumiła
5 lat temu

A ja niestety nic z tego nie rozumiem 🙁 Albo mój umysł nie jest jeszcze gotowy na taką otwartość. Mam 3,5 letnią córkę i jedyne o co ją pytam, to rzeczy związane z nią (w co chce się ubrać, w sklepie które mydło chce dla siebie, którą zabawkę by chciała). Nie wyobrażam sobie, żeby nawet za parę lat była gotowa na taką odpowiedzialność ani żebym była w stanie ugotować coś z produktów, które ona wybrała by w sklepie… Aktualnie ma „obowiązek” posprzątać po swojej zabawie w salonie i staram się, żeby nie był to przykry rytuał, ale nie oszukujmy się… Czytaj więcej »

Małgorzata
Małgorzata
5 lat temu

Ogólnie fajnie tylko jak to zrobić jak nie wszystkie się do tego nadają. ( Mam dzieci w wieku 7,5,3,0 lat). Od dłuższego czasu zastanawiam się jak włączyć je w odpowiedzialność, a nie zmuszać do wypełniania moich standardów.

Monika
Monika
5 lat temu

Dzięki, Gosiu, za przypomnienie, że do niektórych rzeczy dzieci po prostu muszą dorosnąć. Na pokładzie 4-latek i niemowlę.

Małgosia
Małgosia
5 lat temu

Wspaniale… Ale jaki wpływ może mieć dziecko jeśli chodzi na przykład o odkurzanie, rozpakowywanie zmywarki, wieszanie prania? Niech wybierze markę odkurzacza, tabletki do zmywarki albo rodzaj płynu do prania? A co jeśli takie rzeczy w ogóle dziecka nie obchodzą i nie chce mieć ani wpływu, ani obowiązków? Tyrać samemu i podtykać pod nos, aż się wyprowadzi? Co, jeśli dziecka nie interesuje ustalanie menu ani zarządzanie budżetem, ma to po prostu w nosie i mu nie zależy? Ani na gotowaniu, ani na sprzątaniu, ani na praniu, ani na zmywaniu, i tak dalej, i tak dalej… Chce tylko mieć święty spokój do… Czytaj więcej »

Małgosia
Małgosia
5 lat temu

Chyba chodzi głównie o to, żeby dziecko spojrzało na siebie szerzej, nie tylko jako na wykonawcę czynności. Bo JA wiem, że dziecko jest częścią rodzinnej wspólnoty – ale co zrobić, jeżeli DZIECKO nie chce siebie w ten sposób zobaczyć? Chce tylko praw, ale już żadnych obowiązków?

Kacha
Kacha
4 lat temu

Ufff, mam znacznie starsze dzieci które a jakże próbowałam wdrożyć w obowiązki typu śmieci , zmywarka, gotowanie itd. i było tak jak u wszystkich przy czym są bardzo samodzielni i świetnie gotują Teraz wszystkie dzieci są poza domem, dwóch synów z żonami , a jeden nawet z dzieckiem. Mamy dobre relacje z synami , odwiedzają nas na całe weekendy , nieraz cała Trójka z przydatkami , jest bardzo głośno, wesoło, Ale…… traktują swój były dom jak Hotel All inclusive, panie żony moim synów dosłownie leżą i czytają , grają w gry komputerowe, nudzą się jak nie mamy czasu pograć z… Czytaj więcej »

Klaudia
3 lat temu

Odkąd jestem mamą w moim życiu zmieniło się wiele. Zaczęłam zwracać uwagę na rzeczy i sytuacje wobec których jeszcze do niedawna przechodziłam obojętnie. Tak było z jedzeniem, z wyborem przedszkola, a także z wyborem środków czyszczących i nauką sprzątania najmłodszych domowników.

Zuzia Edu4Kids
2 lat temu

Prowadzę zajęcia z LEGO i robotyki dla dzieci w wieku od 3 lat. Muszę powiedzieć, że wspólna odpowiedzialność za projekt i jego ukończenie, ale także posprzątanie i dobrą atmosferę, są bardzo ważnymi elementami tych zajęć. Tutaj zabawa łączy się z nauką i niekoniecznie musi być to matematyka, ale zwyczajnie nauka współpracy, odpowiedzialności i życzliwości 🙂 Zapraszam do nas https://edu4kids.eu/

stopkalog_bw

© 2013-2023 Małgorzata Musiał.
Wszystkie Prawa Zastrzeżone

18
0
Skomentuj!x

Dołącz doDOBREGO GRONA

Zapisz się i pobierz bezpłatne materiały.
W pierwszej kolejności dowiesz się o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.
.

Administratorem Twoich danych osobowych jest Małgorzata Musiał prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON 790283865. Twoje dane przetwarzam w celu realizacji zamówienia oraz jego rozliczenia. Szczegóły dotyczące ochrony danych osobowych znajdziesz w klauzuli informacyjnej.

Zapisując się do newslettera:

* wyrażasz zgodę na przetwarzanie przez Małgorzatę Musiał prowadzącą działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865, moich danych osobowych w celu marketingu bezpośredniego, w szczególności w celu przesyłania informacji o produktach, promocjach i świadczonych usługach oraz składania ofert i propozycji zawarcia umowy i w tym zakresie do bezpośredniego kontaktu elektronicznego za pośrednictwem poczty elektronicznej (e-mail). Powyższa zgoda została wyrażona dobrowolnie zgodnie z art. 4 pkt 11 RODO, po zapoznaniu się przeze mnie z informacjami dotyczącymi zasad przetwarzania danych osobowych.


* wyrażasz zgodę na otrzymywanie drogą elektroniczną na wskazany przeze mnie adres e-mail informacji handlowej w rozumieniu art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną od Małgorzaty Musiał prowadzącej działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865