Gosia Musiał

Gosia Musiał

Raz, dwa trzy…szukaj!

Kiedy była małą dziewczynką, słyszała, jak ważna jest wytrwałość. Dociąganie (kolokwialnie ujmując) spraw do końca. Słyszała, żeby nie rezygnować, że trzeba, że powinna i tak dalej.

 

Nie rezygnowała. Chodziła tam, gdzie nie do końca miała ochotę, bo przecież się kiedyś zapisała. Nie przerywała rozpoczętych przedsięwzięć tylko dlatego, że przestały ją cieszyć, lub gdy odkryła, że to jednak nie jej bajka.

 

Dziś jest w połowie czwartej dekady życia i nie ma pojęcia, co chce robić, czym się chce zajmować, w czym jest dobra.

 

Kiedy ja byłam nastolatką, rówieśnicy zazdrościli mi, że mam sprecyzowane zacięcie i jakieś w związku z tym widoki na przyszłość. Całym moim życiem były wówczas konie, uczyłam ludzi jeździć, prowadziłam rajdy, zaraz po liceum miałam zapewnioną pracę. Moim znajomi natomiast cierpieli w obliczu nagabywania przez dorosłych “to co po maturze?”, bo nie znali na to pytanie odpowiedzi i wpadali w popłoch, gdy je stawiano.

 

Wtedy faktycznie się cieszyłam, że ja swoją odpowiedź znam; dziś jest mi smutno, gdy myślę o tej presji i niepokoju, który odczuwali inni.

 

Potem nasuwa mi się doświadczenie, które dwukrotnie stało się moim udziałem na studiach. Raz, gdy źle wybrałam kierunek i zrezygnowałam po I semestrze. Nikt, absolutnie nikt mi nie powiedział: lepiej zrezygnować teraz, niż męczyć się całe życie z czymś, czego się nie lubi. Usłyszałam za to garść nieprzyjemnych słów, wzbudzających niepokój przed mroczną przyszłością kogoś tak lekkomyślnego, by porzucić świetne studia.

Drugi raz zdarzył się, gdy na już całkiem lubianym kierunku zrezygnowałam z obranej specjalności. Wtedy również, gdy informowałam bliższych i dalszych, widziałam rozczarowanie w ich oczach. Przecież naprawdę na czwartym roku człowiek powinien być wytrwały i konsekwentny, znosząc dzielnie nieprzyjemności czy też różne swoje niechęci.

 

Słyszę opowieść o chłopaku, któremu rodzice odłożyli na koncie pieniądze, aby po maturze miał zaplecze na podejmowanie kolejnych kroków. Jego planem było wykorzystanie tych środków na podróże – zrobienie rocznej przerwy po liceum i rozejrzenie się po świecie w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie “Co dalej?”.

 

Gdzieś czytam, że to bardzo zalecane rozwiązanie w Stanach, wspierające proces podejmowania decyzji odnośnie przyszłości. Że ten rok pozwala dojrzeć, przemyśleć, podjąć racjonalną decyzję, nie opartą na lęku o przyszłość, o zarobki i pracę.

 

Zbieram wszystkie te okruchy, przeżuwam je i rozmyślam. Przypomina mi się, ileż to razy słyszałam o “słomianym zapale” – słyszałam z pogardą, wyższością, niepokojem. Ktoś ma słomiany zapał, bo łapie się różnych rzeczy i rezygnuje. Ktoś, czyli jakieś dziecko. Niedobrze; musi się przecież nauczyć wytrwałości, nawet gdy nudno i żmudno.

 

Przypominają mi się rozmowy z innymi rodzicami, ich niepokoje dotyczące dzieci. Przekaz niesie się świetnie; zbiorowo wierzymy, że sukces odnosi ten, kto w przedszkolu już wybierze sobie profesję i wytrwale do niej dąży przez wszystkie szczeble edukacji.

Tymczasem nasze dzieci zapisują się na te zajęcia, i na te, i na tamte – i to nie, że my im je wciskamy, nawet nie. One serio same chcą, a potem rezygnują z jednych po drugich. Basen nie, bo jednak za mokro, a rysunek nie, bo jednak wolę sama w domu, trampoliny nie, bo ja myślałem, że to będzie inaczej, piłka nie, bo jednak wolę judo, a judo ostatecznie też nie, bo chyba wolę czytać książki i bawić się pociągami.

 

Odwieczny (przynajmniej w czasach, w których ja doświadczam rodzicielstwa) konflikt wewnętrzny rodzica wyraża się w pytaniu: kiedy pozwolić na rezygnację, a kiedy jeszcze naciskać, by chodziło?
Nie ma prostych odpowiedzi, to jasne.

Zanim jednak zdecydujemy, warto dowiedzieć się, co tak naprawdę kryje się za “nie chcę już tam chodzić”. Bywa, że niełatwo się tego dowiedzieć. Bo dziecko samo sobie przyczyn nie uświadamia, trzeba mu pomóc.

“Wygląda na to, że trochę chcesz, a trochę ci trudno? Wiesz, co tam jest trudne dla ciebie?”.
Zanim zaczniemy przekonywać, tłumaczyć i racjonalizować, posłuchajmy. Bez oceniania.
“A, znudziło ci się, bo chciałeś już grać poważne mecze, zamiast biegać z piłką między słupkami?”.
Nie wyszydzając, nie moralizując. Przyjmując.

“No tak, mecze to ekscytujące wydarzenia, a trenowanie do nich bywa męczące i żmudne”.
Poszukajmy historii. Przykładów. Innych ludzi, którzy są dobrzy w tym, czym są, bo byli wytrwali. To cenne doświadczenie. Powiedzmy, że to normalne, kiedy po okresie fascynacji przychodzi zmęczenie – i że czasem warto to przeczekać, zanim podejmie się jakąś decyzję.
A jednocześnie zostawmy tę decyzję dziecku. Nie chce chodzić? Niech nie chodzi.
Rezygnuje z piątych zajęć? Zainteresujmy się, co za tym stoi.
Wciąż łapie się nowych rzeczy i porzuca je po paru tygodniach? Niech szuka, testuje, sprawdza. Bądźmy tuż przy nim, zadając mu pytania wspierające jego samoświadomość. Przyjaźnie, bez presji. Upewniajmy się, czy dziecko porzuca rozczarowujące zajęcie, czy jedynie przeszkadzają mu okoliczności (instruktor, grupa, otoczenie). To drugie być może wystarczy skorygować, by pasja trwała nadal; nad tym pierwszym nie ma sensu w ogóle się pochylać.

 

To właśnie teraz, gdy ma te kilka czy kilkanaście lat, jest najlepszy czas na szukanie i porzucanie. Na sprawdzanie, co jest moją ścieżką, a co tylko woybrażeniem o niej. Teraz, kiedy nie mam zobowiązań, kredytów, dzieci i różnych innych odpowiedzialności – teraz mam najlepszy czas, aby odnaleźć siebie w świecie, by potem żyć w zgodzie z tym, co odnajdę.

 

Moja przygoda z końmi zakończyła się piętnaście lat temu. Wyjechałam z domu rodzinnego i od tej pory mam tylko sporadyczne kontakty z tymi zwierzętami, żadnego uprawiania jeździectwa, opiekowania się, trenowania.

Swego czasu jednak mnóstwo zaangażowania w tę sferę włożyłam i ja (poświęcając temu praktycznie cały wolny czas i energię) i moi rodzice (posyłając mnie na treningi czy kursy, opłacane w niemałych kwotach).
Można by powiedzieć: krew w piach. Zmarnowany okres życia. Niepotrzebne wydatki.

 

Nieprawda. Nauczyłam się wówczas o wiele więcej niż prawidłowy dosiad czy pielęgnacja kopyt. To wiedza o sobie, o innych ludziach, o innych stworzeniach, z której czerpię do dziś, zwłaszcza w rodzicielstwie.

 

Jestem ogromnie wdzięczna za to doświadczenie, bo bez niego być może nie byłabym tu, gdzie jestem, a nie wiem, czy chciałabym być gdzie indziej 🙂

 

Żeby odnaleźć siebie w życiu, potrzeba sposobności do szukania.

Podziel się tym artykułem: 

Share on facebook
Share on email
Spodobał Ci ten artykuł?

Zapisz się do newslettera

W pierwszej kolejności dowiaduj się o nowych wpisach, o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zuzanna S
Zuzanna S
5 lat temu

Bardzo się pod tym podpisuję. Wspiera mnie w tym notoryczny przekaz Garego Vaynerchuka, który trąbi o eksperymentowaniu, próbowaniu, szukaniu przez młodzież wielu, wielu dróg. Pamiętam jak po pół roku moja 8 latka zrezygnowała z tańców, z basenu jednego, dawno temu z baletu, z innych tańców, z rolek swego czasu. Nam rodzicom zawsze było dziw, ale po pewnym czasie zauważyliśmy, że plastyka została i trwa, że jej potrzeba to spędzanie czasu z nami, to budowanie maniackie z klocków lego szczegółowych przedmiotów użytku codziennego czy kolejnego domu – i doceniamy w niej jej znajomość siebie, upór żeby wytrwać przy swoim i trzymać… Czytaj więcej »

Tigi
5 lat temu

Tak sobie myślę, że trudne w tym temacie bywa też to, że rodzice czasem próbują oceniać „wartościowość” zajęć przez pryzmat własnych doświadczeń. Pamiętam, że jako dziecko marzyłam, żeby zostać harcerką. Podobały mi się obozy, różne fajne zajęcia i umiejętności, przynależność do grupy. Ale moja mama serdecznie nie cierpiała harcerstwa i nie było mowy w ogóle, żeby nawet porozmawiać o tym na poważnie. Co ciekawe, po latach wróciłam do tej rozmowy z mamą i ona nawet nie zdawała sobie sprawy, że tak się dystansowała od tematu. W naszym rodzicielstwie ten temat dopiero powoli się zaczyna, Olka ma niecałe 5 lat, ale… Czytaj więcej »

Daria
5 lat temu

Niekiedy pozornie z czegoś co dla kogoś jest niczym nie jeden człowiek potrafi wynieść naprawdę wartościowe rzeczy, czego wielu nie dostrzega. Bardzo ładnie opisałaś swoje doświadczenia, szczery dobry wpis. Pozdrawiam!

Angela
Angela
5 lat temu

Moim zdaniem nigdy nie warto wpadać w skrajności. Sama w dzieciństwie szybko rezygnowałam z przeróżnych zajęć, zadań które mi powierzono. Podawałam się. Z perspektywy czasu brakowało mi tego przysłowiowego kopa od rodziców aby czasami się nie poddawać tak szybko. Zamiast trochę zachęcić przynajmniej zapytać czemu się poddaje czemu rezygnuje. Z biegiem czasu wręcz wyrobiłam sobie taki schemat. Nie udaje mi się to szybko się wycofuje. Niestety do dziś jako już dorosła kobieta, żona, matka dwóch córek mam osobowość wręcz unikajacą. Walczę z tym, ale nie jest łatwo. Moja córka miała taki epizod. Kocha tańczyć. Szykowały się zawody niestety zachorowała i… Czytaj więcej »

Ula
Ula
5 lat temu

U nas, przy trójce dzieci, wybieramy zajęcia na rok. (To cudowny czas szkolny, że dzieli się na klarowne odcinki). Potem można kontynuować albo zmienić. Jak jest niechęć to staramy się zachęcić do dokończenia semestru. Oczywiście staramy się słuchać i czasem coś zmieniamy częściej. Mam wrażenie, że taka odcinkowość, decyzja na określony czas, dobrze dzieciom robi. Wiedzą, że to nie jest decyzja na całe życie, a równocześnie ćwiczy wytrwałość w decyzji wobec drobnych przeciwności.

stopkalog_bw

© 2013-2023 Małgorzata Musiał.
Wszystkie Prawa Zastrzeżone

5
0
Skomentuj!x

Dołącz doDOBREGO GRONA

Zapisz się i pobierz bezpłatne materiały.
W pierwszej kolejności dowiesz się o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.
.

Administratorem Twoich danych osobowych jest Małgorzata Musiał prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON 790283865. Twoje dane przetwarzam w celu realizacji zamówienia oraz jego rozliczenia. Szczegóły dotyczące ochrony danych osobowych znajdziesz w klauzuli informacyjnej.

Zapisując się do newslettera:

* wyrażasz zgodę na przetwarzanie przez Małgorzatę Musiał prowadzącą działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865, moich danych osobowych w celu marketingu bezpośredniego, w szczególności w celu przesyłania informacji o produktach, promocjach i świadczonych usługach oraz składania ofert i propozycji zawarcia umowy i w tym zakresie do bezpośredniego kontaktu elektronicznego za pośrednictwem poczty elektronicznej (e-mail). Powyższa zgoda została wyrażona dobrowolnie zgodnie z art. 4 pkt 11 RODO, po zapoznaniu się przeze mnie z informacjami dotyczącymi zasad przetwarzania danych osobowych.


* wyrażasz zgodę na otrzymywanie drogą elektroniczną na wskazany przeze mnie adres e-mail informacji handlowej w rozumieniu art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną od Małgorzaty Musiał prowadzącej działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865