Gosia Musiał

Gosia Musiał

Nieśmiałek

Dwa lata temu znajomy zaprosił mnie na spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Mimo radości, że odtąd będę mogła pełniej realizować swoją czytelniczą pasję, w drodze na spotkanie towarzyszyły mi obawy.
Jak zostanę przyjęta?
Co to będą za ludzie?
Czy odnajdę się w tej zżytej, spotykającej się już długo, grupie?

 

Pierwsze spotkania upływały mi głównie na słuchaniu. Zapytana grzecznie odpowiadałam, jednak przede wszystkim obserwowałam, poznawałam uczestników, chłonęłam ich rozległą wiedzę dotyczącą książek.
Dopiero teraz, po tych niemal dwóch latach, czuję się między nimi swobodnie. Wciąż nie należę do specjalnie gadatliwych, a swoje opinie zamykam w dwóch-trzech zdaniach, jednak czuję się tam bardzo swobodnie i “u siebie”.

 

Dlatego jest mi łatwo zrozumieć dzieci, które w nowym otoczeniu trzymają się maminej spódnicy.
Które siedzą na kolanach opiekuna i obserwują otoczenie. Które zagadywane, wtulają się cała buzią w rodzica, jakby chciały zniknąć.
– Oj, jaki wstydzioszek – komentuje wtedy zazwyczaj zaczepiająca osoba, a komentarz ten ma w sobie coś z lekkiej nagany.
Premiowane są te dzieci, które bez najmniejszych oporów wchodzą w dialog z nieznajomymi, zagadują innych, a w nowym miejscu natychmiast rzucają się w wir zabawy.
W tym społecznym kulcie samodzielności i przebojowości duzi i mali, którzy potrzebują trochę czasu na oswojenie nowej sytuacji są niestety postrzegani jako “gorsi”.

 

I my, rodzice, czujemy niepokój, gdy nasze dzieci nie chcą opuścić bezpiecznej przystani naszych kolan, wolą siedzieć i patrzeć, jak bawią się inni.
Chcielibyśmy, żeby wbiegały do sali lub na plac, zagadywały inne dzieci, proponowały zabawy, animowały społeczność lokalną.
Mielibyśmy poczucie dobrze spełnionego rodzicielskiego obowiązku i uznanie w oczach innych dorosłych.
– Ależ przebojowa, jaka odważna! – mówionoby o naszych dzieciach z podziwem.

 

Tymczasem, po pierwsze: ludzie są i tacy, i tacy. Wycofani i przebojowi. Zdystansowani i bardzo otwarci. Adaptujący się do zmian ze skutkiem niemal natychmiastowym i potrzebujący na to trochę więcej czasu.

 

Dlaczego któraś z opcji miałaby górować nad inną? Kto zdecydował, która jest lepsza?

 

Po drugie: to, że dziecko w wieku lat dwóch większość zajęć, na które przyprowadza się je, aby się “socjalizowało”, miało kontakt z rówieśnikami czy też spędzało czas kreatywnie – to, że ono te zajęcia spędza głównie na siedzeniu z mamą/tatą/babcią, nie świadczy ani o tym, jakie będzie w dorosłości, ani nie czyni pieniędzy wydanych na te zajęcia wyrzuconymi w błoto.

 

Ta wydłużona opieka nad potomstwem, związana z silnym przywiązaniem do opiekuna (najczęściej matki) jest charakterystyczna dla naszego gatunku.
Cóż z tego, że młode źrebięta już w godzinę po narodzinach stają na własnych nogach? Nie jesteśmy źrebiętami.
Cóż z tego, że młode kotowate bez problemu spędzają większość czasu w oczekiwaniu na powrót matki z polowania, a w kilka miesięcy po przyjściu na świat potrafią samodzielnie polować? Nie jesteśmy kotami.

 

Jesteśmy naczelnymi i potrzebujemy silnej więzi z opiekunem. Prawidłowa więź gwarantuje nam normalny rozwój umiejętności społecznych. Siedzenie na kolanach mamy niejako zapisane w genach. Potrzebujemy tej bazy nie dlatego, że się źle rozwijamy społecznie, tylko właśnie dlatego, że rozwijamy się prawidłowo.

 

I chociażby nie wiem jak atrakcyjne było otoczenie, nie weźmiemy sobie z niego absolutnie nic, jeśli nie będziemy czuć się w nim bezpiecznie.

 

Zatem “nieśmiałek” jest tylko i wyłącznie dzieckiem, które potrzebuje więcej czasu. Trzyma się z dala dopóki nie poczuje się pewnie. Dopóki nie nawiąże bezpiecznej relacji.
Początkowo wymaga obecności bliskiej osoby, chce ją nie tylko widzieć, ale czuć, dotykać. Stopniowo (może po 5, może po 10, a może po 30 minutach, a i to nie jest górną granicą) może się oswajać i próbować włączać w otoczenie.
Jednak w razie jakiegokolwiek niepokoju powraca do “bazy” bliskiej osoby, aby przekonać się, że jest bezpieczne.

 

Czy można takiemu dziecku pomóc?
Oczywiście. Nie ponaglać. Nie martwić się, że coś jest nie tak. Nie dać sobie wmówić, że dziecko jest zbyt przywiązane do rodzica (serio można być ZBYT przywiązanym?).
Nie wisieć nad dzieckiem – ani chcąc je ochronić, ani wymagając większej samodzielności.
Towarzyszyć mu w takim tempie i w takim wymiarze, jakiego potrzebuje. Ni mniej, ni więcej.
I porzucić założenie, że jakimikolwiek swoimi działaniami możemy przemienić nasze zdystansowane dziecko w duszę towarzystwa.

 

Jako mama, która wielokrotnie słyszała określenia “wstydzioszek” i “ależ nieśmiałe” w odniesieniu do swoich dzieci, odmieniane przez przypadki, liczby i rodzaje, mam pełną świadomość, że bywa to trudne.
Nie zliczę, ile razy miałam wątpliwości, czy to dobra droga. W końcu wspieram i wspieram, a efektów nie widać.
Dziś widzę dobitnie. I jestem przeszczęśliwa, że wszystko szło swoim naturalnym tempem, że mogłam widzieć, jak moje dziecko dojrzewa do samodzielnego zakupu gazetki, samodzielnego pójścia do sklepu, samodzielnego zadzwonienia domofonem po koleżankę, a następnie wzięcie pod swoje skrzydła młodszego rodzeństwa i towarzyszenie mu w stawianiu pierwszych samodzielnych kroków bez mamy.

 

Nigdy nie uważałam,  że są nieśmiałe – może dlatego one nie myślą dziś tak o sobie?

 

Foto: Unsplash

Podziel się tym artykułem: 

Share on facebook
Share on email
Spodobał Ci ten artykuł?

Zapisz się do newslettera

W pierwszej kolejności dowiaduj się o nowych wpisach, o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kasia
Kasia
9 lat temu

Bardzo dziękuję za ten wpis oraz za wsparcie!

Truscaveczka
Truscaveczka
9 lat temu

Moja córka wywrzaskuje „Ja się boję! Ja jestem nieśmiała! Wstydzę się!”, kiedy sugeruję, że powinna skoczyć do sąsiedniego bloku pożyczyć zeszyt od koleżanki. Kiedy trzeba w szkolnym sklepiku kupić sobie kubek herbaty. Kiedy… Ale grzecznie odpowiada na pytania obcych, potrafi pójść po zakupy do osiedlowego sklepu czy zaopiekować się rodzeństwem – swoim, ale i koleżanki. Ja, wygadana, pyskata, pewna siebie, też jestem nieśmiała. Ledwo żyję, kiedy muszę gdzieś zadzwonić, słabo mi na myśl o konieczności załatwiania spraw urzędowych… A mój syn, który potrafi animować, zabawiać i tak dalej – najpierw z bezpiecznej odległości obserwuje. Szacuje. Ocenia sytuację. I nigdy się… Czytaj więcej »

Anita Janeczek-Romanowska

Bardzo dziękuję za ten tekst! Moja córka potrzebuje więcej czasu w nowych sytuacjach i zawsze, kiedy zaczynam się tym martwić, myślę sobie : hej przecież ja też tak mam. To bardzo ważna lekcja, żeby nie martwić się tym, co inni myślą o tej sytuacji, ale tym, jak nasze dziecko się w niej czuje. Dziękuję, że mi to uporządkowałaś.

Lucy
Lucy
8 lat temu

Bardzo dobry tekst. Dziękuje.

Ela
Ela
2 lat temu

Ostatnio o tym rozmawiałam. Nie ma w ludzkim stadzie postaw gorszych i lepszych. Wszystkie są potrzebne. Dzięki temu, że się tak bardzo różnimy, zawsze jakaś część populacji przeżyje 🙂 Raz ci, którzy lezą w każde krzaki i znajdą nowe pożywienie, raz ci, którzy nie lezą w każde krzaki i lew ich nie zje.

stopkalog_bw

© 2013-2023 Małgorzata Musiał.
Wszystkie Prawa Zastrzeżone

7
0
Skomentuj!x

Dołącz doDOBREGO GRONA

Zapisz się i pobierz bezpłatne materiały.
W pierwszej kolejności dowiesz się o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.
.

Administratorem Twoich danych osobowych jest Małgorzata Musiał prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON 790283865. Twoje dane przetwarzam w celu realizacji zamówienia oraz jego rozliczenia. Szczegóły dotyczące ochrony danych osobowych znajdziesz w klauzuli informacyjnej.

Zapisując się do newslettera:

* wyrażasz zgodę na przetwarzanie przez Małgorzatę Musiał prowadzącą działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865, moich danych osobowych w celu marketingu bezpośredniego, w szczególności w celu przesyłania informacji o produktach, promocjach i świadczonych usługach oraz składania ofert i propozycji zawarcia umowy i w tym zakresie do bezpośredniego kontaktu elektronicznego za pośrednictwem poczty elektronicznej (e-mail). Powyższa zgoda została wyrażona dobrowolnie zgodnie z art. 4 pkt 11 RODO, po zapoznaniu się przeze mnie z informacjami dotyczącymi zasad przetwarzania danych osobowych.


* wyrażasz zgodę na otrzymywanie drogą elektroniczną na wskazany przeze mnie adres e-mail informacji handlowej w rozumieniu art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną od Małgorzaty Musiał prowadzącej działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865