Gosia Musiał

Gosia Musiał

Mężczyzna jak dziecko

Wiadomo. Widać z kilometra, kiedy to on ubierał dziecko. Zostawić go z potomstwem pod opieką – nie domyśli się, żeby nakarmić. Przypali nawet wodę na herbatę.
Słowem – jak w kawale. Daj mu dwie kulki, jedną zepsuje, drugą zgubi.

 

Cała orkiestra emocji odzywa się we mnie, gdy słyszę podobne stwierdzenia, rozbrzmiewające zewsząd z makabryczną częstotliwością; i nie są to emocje z gatunku takich, jakich lubi się doświadczać.
Wkurzam się po prostu na te raniące określenia, uogólnienia i schematy.
Ale nie chcę dziś nimi się zajmować i ich analizować. Skąd to, jak to, po co i dlaczego.

 

Bo, myślę sobie, jest taki obszar, w którym warto podchodzić do mężczyzn tak, jak podchodzimy do dzieci.

 

Zaczyna się wtedy, gdy wchodzimy w uważność w naszej relacji z dziećmi. Gdy chcemy pochylać się nad ich potrzebami, wsłuchiwać w to, co przeżywają, otwieramy się na dialog – zamiast wyrokować, interpretować, oskarżać, ranić.

 

Nagle dostrzegamy całą gamę niewspierających komunikatów i postaw – u siebie, rzecz jasna, ale i u niego. O, u niego może nawet zwłaszcza.

I naturalnym odruchem jest odruch poprawiania:
“Właśnie przeczytałam, że język osobisty bardziej trafia do dzieci, niż kategoryczny nakaz. Może zamiast mówić, że ma założyć czapkę, bo jest zimno, powiedz, że zależy ci, żeby założyła, bo jest zimno i obawiasz się, że się przeziębi? Piszą, że to skuteczniejsza forma”.

 

Agnieszka Stein (“Potrzebna cała wioska”) porównuje takie działanie do wydawania instrukcji. Zrób tak, nie rób tak. W ten sposób nie da się przekazać doświadczenia, które zdobywamy pracując na warsztatach. Nie da się przelać komuś odkryć, których dokonaliśmy pod wpływem pewnych przemyśleń.
I nie da się wreszcie inaczej podchodzić do dzieci, a zupełnie inaczej do dorosłych. Albo staje się to naszą nową normą, nawet jeśli początkowo kulejącą i wymagającą nieustannej uwagi, albo coś tu nie gra.
Albo jesteśmy spójni i pokazujemy dzieciom wartościowy model komunikowania się z innymi – ze wszystkimi, albo okazuje się, że wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre równiejsze.

 

(Kiedyś, półtora roku temu, podjęłam już ten temat tutaj – trochę się wówczas wystraszyłam reakcji jednego z ojców, wyrażonej gorzkim komentarzem. Dziś wracam z przekonaniem, że niedobrze jest zamieść tę kwestię pod dywan, bo jest ona bardzo żywa i obecna podczas niemal każdego mojego spotkania warsztatowego czy szkoleniowego. Chcę o tym mówić nie dlatego, że dzielę rodziców na lepszych i gorszych, tylko po to, by pokazać, że zmuszanie kogokolwiek, by przyjął to, co uważamy za słuszne, osłabia relację. Wylewamy dziecko z kąpielą).

 

Chcemy traktować dzieci jak ludzi. Dlatego nie piętnujemy każdego ich słowa, tylko dajemy wsparcie. Nie krytykujemy, tylko zaglądamy pod powierzchnię i szukamy rozwiązania, które pomoże w trudnej sytuacji.
Staramy się spojrzeć ich oczami i zaufać, że działają najlepiej, jak w danym momencie potrafią – aby potrafiły lepiej, potrzebują pomocnej dłoni, nie kopania po goleniach.
Dzieci takie podejście traktują z wdzięcznością. Dlaczego z dorosłymi miałoby być inaczej?
W takim ujęciu wszyscy chcemy być traktowani jak dzieci (pisząc te słowa mam przed oczami jak żywe te chwile, w których wobec mojego zmęczenia, rozdrażnienia i rodzicielskiej frustracji otrzymywałam mężowskie wsparcie, zrozumienie i akceptację; miód na serce i balsam dla duszy).

 

Zresztą, warto spojrzeć prawdzie w oczy. Życie nie jest czarno-białe. To wcale nie jest tak, że tylko matki się edukują, interesują, pytają i uczą. Na warsztatach spotykam tak kobiety, jak i mężczyzn – tak matki, jak i ojców.

I wydaje mi się, że problem nie tkwi w tym, że ojcowie się nie starają. Że im nie zależy. Że im to obojętne. Pewnie czasem i tak się zdarza – i ojcom, i matkom.

Jednak szkopuł w tym, że zazwyczaj to matkom wydaje się, że oni się nie starają, że im nie zależy, że im to obojętne. I taką interpretacją mogą odbierać ojcowskiej relacji coś bardzo ważnego.

 

Dwa tygodnie temu pisałam o tym, jak ważne w rodzicielstwie jest dla mnie zaufanie.
Miesiąc temu ubolewałam nad przypisywaniem złych intencji.

 

Chcę pamiętać, że dobre relacje dotyczą nie tylko dzieci.

 

Podziel się tym artykułem: 

Share on facebook
Share on email
Spodobał Ci ten artykuł?

Zapisz się do newslettera

W pierwszej kolejności dowiaduj się o nowych wpisach, o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.

Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ania
8 lat temu

Mój mąż ostatnio właśnie powiedział do mnie,że zwracam się do niego jak do naszych dzieci ☺ Powiedział też kiedyś, że mój sposób nie działa -w domyśle bo dzieci się nie słuchają. Tylko mnie zupełnie nie o to chodziło. Raczej o to,żeby i dzieciom i mężowi pokazać siebie,że mam też swoje potrzeby, odczucia. To tez dla mnie samej przekaz, że sama moge sobie dać prawo do posiadania potrzeb. Ale,że też ja jestem za nie odpowiedzialna. Wydaje mi się, że bez takiego rozumienia każde „chcę ” może być raczej próba manipulacji i szukaniem nowego sposobu na wpływanie na innych. Pozdrawiam

ela
ela
8 lat temu

Bardzo bardzo ważny temat. Ile razy słyszałam jaki to on jest niezaradny. Ze nie ma za grosz podzielności uwagi, empatii i w ogóle nawet warkocza zapleść. Po 10 latach małżeństwa a 8 bycia mamą stwierdzam, ze ważniejsze dla naszych dzieci jest to byśmy grali w tej samej drużynie a nie w przeciwnych nawet jesli ta moja nazywa sie AP. Druga rzecz, która mnie uderza to język emocji ktorym komunikuje sie caly psychologiczny (zdominowany jednak przez kobiety) światek, mężczyznom jakby trochę obcy. Stad moje walenie jak grochem po kazdej przeczytanej mądrej książce o wychowaniu czy wysłuchaniu konferencji. Bo on to musi… Czytaj więcej »

m_ysz_ka
m_ysz_ka
8 lat temu

Smutno mi się zrobiło, kiedy to przeczytałam. Rodziny są różne, faceci są różni. U nas czasem mąż coś przejmie z moich „metod”, ale nie jest to wspólne dążenie jedną ścieżką. Wiem, że zaczynaliśmy z innych miejsc startowych, mamy bardzo różne doświadcznia z dzieciństwa. Ale z mojej perspektywy wygląda to tak, że ja bardzo się staram i rozwijam, a on jest tam, gdzie był. Jest dumny z siebie, że nie bije dziecka, ale robi różne rzeczy, które dla mnie są krzywdzeniem. I nie są to dyskusyjne sprawy jak chwalenie, mówienie o uczuciach, a raczej bezdyskusyjne krzyczenie na dziecko, straszenie go, przezywanie,… Czytaj więcej »

Agnieszka
Agnieszka
8 lat temu
Reply to  m_ysz_ka

Ja mam takie same doświadczenia. Mój mąż też się ze mnie śmieje, że tyle się w życiu naczytałam i dalej nic nie wiem nic nie umiem i nic nie rozumiem. Oczywiście nie jest to prawdą, ale takie słowa po wielu latach życia razem i wychowywania dzieci w 80% czasu samodzielnie, bo on w pracy, albo spędzający czas na własnych rozrywkach, bolą, nawet jak staram się być na te kąśliwe uwagi głucha, to gdzieś to zostaje i zapada. I jest tak że wiem, że nie dość, że nie pomaga na co dzień, to jeszcze przeszkadza, bo krytykuje przy dzieciach mnie i… Czytaj więcej »

Agi
Agi
8 lat temu

A ja uważam ze czasem warto tak jak dziecku tak i partnerowi zaufać i dac mu swobodę w podejściu do dziecka. Pamietam jak kiedys wychodziliśmy we dwójkę a babcia zostawała z corka i zeby nie było płaczu powiedziała „to juz idźcie nie Żegnajcie bo bedzie płacz”. Spojrzałam na meza zagryzlam zeby i wyszliśmy. Doszliśmy do przystanku i nagle słyszę ” ty bys tak chciała? Jakbym tak wyszedł i sie nie pożegnał. Poza tym co ona teraz pomyśli jak tak bedziemy znikać ” no i wracaliśmy znowu do domu zeby zrobic papa. Corka Miała koło roku.

Gosia
8 lat temu

Bardzo lubię.
Motywuje mnie do tego, żeby myśleć o tym, by częściej zamknąć w porę paszczę.

Przychodzą mi teraz do głowy te wszystkie momenty, w których na moje złote rady juulowo-steinowo-kohnowe usłyszałam: „tak? A ja chcę to zrobić inaczej”, „aha, a ja tak zdecydowałem”. I myślę sobie teraz, że to oznacza „ja biorę za to odpowiedzialność”. <3

Kasia
Kasia
8 lat temu

mój mąż przeczytał 🙂 ( być mężem i ojcem Juula) jesteśmy rodzicami 2,5 roku i wiele mamy takich rozmów też za sobą, ja cieszę się z tego, że mąż ma odwagę powiedzieć o swoich uczuciach, złości, frustracji, gdy czuje się pouczany ( bo ja tego oczywiście z takim zamiarem nie mówię ale tak to jest odbierane i to jest OK, że o tym po prostu potrafimy rozmawiać). To też kwestia dojrzałości, odpuścić, dać wolność tej relacji. Ale zauważam też ze tak jak dzieci uczą się przez obserwowanie, tak i mąż naśladuje te zwroty, które ja kieruję do synka. Jest to… Czytaj więcej »

Zbyszek
7 lat temu

Bardzo fajny wpis, popieram.
Mnie się wydaje, że ojców dla zasady uznaje się za nieogarniętych, a tymczasem w ostatnim czasie wg mnie ich podejście do tacierzyństwa mocno się zmieniło.

stopkalog_bw

© 2013-2023 Małgorzata Musiał.
Wszystkie Prawa Zastrzeżone

12
0
Skomentuj!x

Dołącz doDOBREGO GRONA

Zapisz się i pobierz bezpłatne materiały.
W pierwszej kolejności dowiesz się o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie.
.

Administratorem Twoich danych osobowych jest Małgorzata Musiał prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON 790283865. Twoje dane przetwarzam w celu realizacji zamówienia oraz jego rozliczenia. Szczegóły dotyczące ochrony danych osobowych znajdziesz w klauzuli informacyjnej.

Zapisując się do newslettera:

* wyrażasz zgodę na przetwarzanie przez Małgorzatę Musiał prowadzącą działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865, moich danych osobowych w celu marketingu bezpośredniego, w szczególności w celu przesyłania informacji o produktach, promocjach i świadczonych usługach oraz składania ofert i propozycji zawarcia umowy i w tym zakresie do bezpośredniego kontaktu elektronicznego za pośrednictwem poczty elektronicznej (e-mail). Powyższa zgoda została wyrażona dobrowolnie zgodnie z art. 4 pkt 11 RODO, po zapoznaniu się przeze mnie z informacjami dotyczącymi zasad przetwarzania danych osobowych.


* wyrażasz zgodę na otrzymywanie drogą elektroniczną na wskazany przeze mnie adres e-mail informacji handlowej w rozumieniu art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną od Małgorzaty Musiał prowadzącej działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON: 790283865